’Wiośniane’ przesilenie
Pamiętasz Kubusia Puchatka, pewnie tak :). Jedna z historii opowiada o porządkach na wiosnę zaordynowanych przez Królika. Jak to pięknie określił Tygrys: 'wiośniane’ porządki. Chyba nastał dobry czas, aby je rozpocząć.
Nie mam bynajmniej na myśli takich zwyczajnych porządków ze ścieraniem kurzu, myciem okien i tak dalej. W tym wypadku chodzi mi o porządki wewnętrzne i ubiorowe. Można zacząć myśleć o cieńszych ubiorach, wiosennych dodatkach do ubrań jak choćby broszki :).
Czas zmienić nastawienie. Czas się obudzić z zimowego 'letargu’.
Nie wiem jak ty, ale ja już wiosnę poczułam. Co prawda bardziej ją widać za oknem siedząc w domku w południe, niż wychodząc rano, no ale cóż jest początek marca. Taka wiosna za szkłem. Jeśli jednak już ma się tak bardzo dość zimy (jak ja), to nawet najdrobniejszy jej przejaw jest bardzo pożądany i mile widziany.
Płaszczyk i moje broszki
Z powodu tego pięknego słońca wyjęłam nawet ostatnio płaszczyk wiosenny. Pooglądałem go i oczywiście od razy zaczęłam główkować czym by go tu troszkę odmienić, rozweselić. Trzeba podkreślić jakoś 'wiośniane’ nastawienie.
Myślałam wymyśliłam broszki (jest jeszcze śliczna chusta o której pisałam wcześniej). Chciałam, aby efekt był ładny i bez konieczności spędzania kilku wieczorów. Ty bardziej, że ostatnio z czasem u mnie raczej krucho. (Po cichu przyznam Ci się, że próbuje moje pasje zamienić na pracę, dla ciekawskich zapraszam do ’sklepiku’ 🙂 (mąż jest nieoceniony)).
Broszki powstały z resztek organzyny wyszperanej w szafie mojej i nie tylko mojej :). Moja zdolność do wynajdywania i wykorzystywania nieużywanych (lub starych) rzeczy czasami mnie zadziwia.
A oto niektóre z efektów broszkowych poczynań:
Później pochwaliłam się broszkami koleżance i już ich nie mam 🙂 Ale ponieważ koleżanka baaardzo ulubiona, to i broszek mi nie szkoda. A do mojego płaszcza na pewno jeszcze coś powstanie.
P.S. A jeżeli Ci się podoba ten wpis to proszę kliknij w przycisk +1. W ten sposób pomagasz mi go promować. Dziękuję.