Jakiś już czas temu powstał ten cardigan, ale jakoś nie miałam weny, żeby zrobić mu zdjęcia. Ale ponieważ aura za oknem jest jaka jest, to i został wyciągnięty.
I oto cardigan z reglanem mojego pomysłu:
Jak widać moja miłość do reglanowych rękawów trwa. Ale żeby nie było ciągle tak samo, to tym razem reglan w postaci jodełek .
Sweterek powstał z włóczki pół na pół akryl i wełna. Mnie trochę gryzie – no, ale niestety mnie nie drażnią tylko te bardziej szlachetne włóczki. Po zrobieniu cardiganu nie zostało nawet odrobiny wełny, a nawet zabrakło kilka metrów – odległość pomiędzy dwoma ostatnimi guzikami przy dekolcie jest trochę krótsza, niż pomiędzy pozostałymi. Ale nie chciało mi się już dokupować dodatkowego motka, żeby to zniwelować, więc tak zostało – mi to nie przeszkadza. Sweterek został zrobiony w całości od dołu – leń do zszywania znowu zwyciężył 🙂
Sukienkę skończyłam, ale coś mi w niej nie pasuję. Czuję, że albo powstanie z niej jakieś zupełnie inne dziergadło, albo ją będę gruntownie poprawiać. No cóż- ryzyko każdej dziewiarki. Tak, czy śmak chyba będzie prucie…
jest to sztuka, która mnie wciąż przerasta 😉
poza tym mam niejasne wrażenie, że w raglanach wyglądam jak Pudzian 😉
A ja właśnie lubię reglany między innymi dlatego, że się je prosto robi – żadnego rozliczania pod kroju pod pachami, tylko dodawanie lub odejmowanie oczek. A co do Pudziana – to wydaje mi się, że to kwestia szerokości rękawów – jeśli są za szerokie to faktycznie można sobie dodać nieco w bicepsie 🙂