i to jest już od dłuższego czasu, tylko nie było czasu, żeby zrobić zdjęcia. Tadam…
Coś czuję, że bardzo polubimy się z „kołowcem”. Tylko muszę coś wymyślić z zapięciem, bo jako rasowy zmarzluch, chciałabym móc się nim otulić. Macie może jakieś pomysły?
Opisu „kołowca” nie będzie, bo nie ma sensu go spisywać. Na blogu Doroty są wskazówki, jak go zrobić, więc kto jest chętny, niech tam zaglądnie.
Oj kusi mnie jeszcze cieniowana wersja „kołowca”, ale komu by tu ukraść czas potrzebny na jego dzierganie, pralce, patelni i garnkom, czy desce do prasowania? Co by tu wybrać… Pomyślę jeszcze 🙂
Link do tego posta, możesz skopiować, wkleić na swoją stronę, przesłać do znajomych:
fantastycznie wyglądasz! 🙂 a zapięcie… może drewniany guzik, albo jakaś fajna ozdobna agrafka? 🙂 albo pasek
O dzięki Lena. Jak mąż zobaczył Twój komentarz, to zapytał, czy to napisała kobieta – zazdrosny chyba – hurra 🙂
No właśnie myślałam o agrafce, ale nie wiem jeszcze gdzie szukać takich fajnych.
Bardzo fajnie wyszedl,moze ja tez sie skusze na zrobienie.
No pewnie – tym bardziej, że tu nie trzeba główkować prawie w ogóle. Zero stresu, czy nie za szeroki, za długi itp.