Archiwum miesiąca: luty 2013

czapa, czapka i czapeczka – na drutach oczywiście

Rzutem na taśmę, bo zima, mam nadzieję, już będzie powoli pakowała walizki, przedstawiam trzy panny z trzema nakryciami głowy.  A ponieważ panny są większa, mniejsza i najmniejsza, to i jest czapa, czapka i czapeczka.  A do każdej komin. A dokładnie komin, kominek i kominionko?

Najstarsza panna na na głowie czapkę, którą już pokazywałam. Wtedy zostały po niej tylko zdjęcia, bo zaginęła w szkole. Ale po dwóch miesiącach moje dziewczę odnalazło czapkę  – i moja teoria na temat jej szkoły, że tu nic nie ginie (najwyżej odnajduje się z pewnym poślizgiem), nie musiała ulegać zmianie.

Średnia panienka ma prostą czapkę  i komin z włóczki Andes Dropsa.  Ale za to jaki ma pompon!

Komplet powstał do wzorzystej kurtki, więc z kolorami nie mogłam za bardzo poszaleć. O takiej:

A to takie kuligowo – feryjne wspomnienie.

No i w końcu czapeczka i kominionko, które powstały do białej kurtki Basieńki:

 

Na ostatnim zdjęciu widać, jak przekonywałam modelkę, żeby dała mi jeszcze kilka sekund na pstryknięcie zdjęć. Dobrze, że starsze nie podchwyciły tematu, bo pewnie chrupkami kukurydzianymi przekupić by się nie dały.

No i to by było na tyle w temacie czapkowania i kominowania. Trochę dużo tych czapek, beretów itp.  Ale cóż trochę tych głów i główeczek do zaczapowania mam, to i dziergadeł na nie trochę powstaje 🙂

Pewnie już czapek w tym sezonie zimowym pokazywać nie będę, bo już chyba dość.Chociaż…. zrobiłam jeszcze mężowi w tym roku jedną taką…. ha, ha, ha

Pomysł na wiosenny sweterek z kimonowymi rękawami

Z ogromnym opóźnieniem 🙂 , ale w końcu pokazuję  mój wiosenny sweterek z włóczki Botany Lacy Araucanii.

Nie do końca właściwie jest to sweterek tylko wiosenny, bo pomimo, że włóczka  jest cienka, ale jest również cieplutka.  W ogóle to bardzo mi przypadła do gustu – bo nie gryzie nic, a nic, ślicznie się układa dzianina z niej wykonana, no i ma fajne kolorki.

Jedyny minus, to różnice w odcieniach pomiędzy motkami – nawet zakupionymi razem, czyli pochodzącymi z tej samej serii farbowania:

Nie wiem, czy to dobrze widać na zdjęciu, ale jeden motek był jaśniejszy i zielonkawy, a drugi ciemniejszy i bardziej pomarańczowo – brązowy.  Żeby nie było widać różnicy kolorów na sweterku musiałam robić go jednocześnie dwoma motkami, zmieniając nitkę.

Sweterek powstawał według własnego pomysłu – tworzonego w trakcie dziergania. Jak zwykle tak wymyślałam, żeby było jak najmniej zszywania – więc szwy są tylko  w rękawach  i bokach. A sweterek powstawał od rękawa do rękawa.

Miałam trochę stracha, co mi z tej radosnej twórczości wyjdzie, ale generalnie jestem bardzo zadowolona. Jedyne co bym zmieniła robiąc go drugi raz to powiększyłabym dekolt.

Opis pewnie będzie w najbliższym czasie dostępny. I przy okazji przypominam, że opisy są rozsyłane automatycznie do osób zapisanych na listę adresową. Można się na nią zapisać na głównej stronie bloga 🙂