Włóczka z historią

Z tej włóczki powstał już kiedyś prawie w całości cardigan dla mnie. Ale jakoś ani faktura włóczki mi nie pasowała, ani jej kolor. Było więc wielkie prucie, potem długie leżakowanie, aż w końcu powstał z niej sweterek.

Moja średnia córka miała  ściśle określone oczekiwania w stosunku do niego: miał być milusi, łatwy do wkładania i  żeby nigdzie nie cisnął. A ponieważ jestem gotowa na wiele, żeby jej poranne zbieranie się do przedszkola było mniej nerwowe i dla niej i dla pozostałych zbierających się i zostających – to stanęłam na uszach, żeby był właśnie taki. Nie jest to mistrzostwo świata pod względem designu, ale mój Milusiek zadowolony – a o to przecież chodziło 🙂

Czytaj dalej “Włóczka z historią” »

czapa, czapka i czapeczka – na drutach oczywiście

Rzutem na taśmę, bo zima, mam nadzieję, już będzie powoli pakowała walizki, przedstawiam trzy panny z trzema nakryciami głowy.  A ponieważ panny są większa, mniejsza i najmniejsza, to i jest czapa, czapka i czapeczka.  A do każdej komin. A dokładnie komin, kominek i kominionko?

Najstarsza panna na na głowie czapkę, którą już pokazywałam. Wtedy zostały po niej tylko zdjęcia, bo zaginęła w szkole. Ale po dwóch miesiącach moje dziewczę odnalazło czapkę  – i moja teoria na temat jej szkoły, że tu nic nie ginie (najwyżej odnajduje się z pewnym poślizgiem), nie musiała ulegać zmianie.

Średnia panienka ma prostą czapkę  i komin z włóczki Andes Dropsa.  Ale za to jaki ma pompon!

Komplet powstał do wzorzystej kurtki, więc z kolorami nie mogłam za bardzo poszaleć. O takiej:

A to takie kuligowo – feryjne wspomnienie.

No i w końcu czapeczka i kominionko, które powstały do białej kurtki Basieńki:

 

Na ostatnim zdjęciu widać, jak przekonywałam modelkę, żeby dała mi jeszcze kilka sekund na pstryknięcie zdjęć. Dobrze, że starsze nie podchwyciły tematu, bo pewnie chrupkami kukurydzianymi przekupić by się nie dały.

No i to by było na tyle w temacie czapkowania i kominowania. Trochę dużo tych czapek, beretów itp.  Ale cóż trochę tych głów i główeczek do zaczapowania mam, to i dziergadeł na nie trochę powstaje 🙂

Pewnie już czapek w tym sezonie zimowym pokazywać nie będę, bo już chyba dość.Chociaż…. zrobiłam jeszcze mężowi w tym roku jedną taką…. ha, ha, ha

Pomysł na wiosenny sweterek z kimonowymi rękawami

Z ogromnym opóźnieniem 🙂 , ale w końcu pokazuję  mój wiosenny sweterek z włóczki Botany Lacy Araucanii.

Nie do końca właściwie jest to sweterek tylko wiosenny, bo pomimo, że włóczka  jest cienka, ale jest również cieplutka.  W ogóle to bardzo mi przypadła do gustu – bo nie gryzie nic, a nic, ślicznie się układa dzianina z niej wykonana, no i ma fajne kolorki.

Jedyny minus, to różnice w odcieniach pomiędzy motkami – nawet zakupionymi razem, czyli pochodzącymi z tej samej serii farbowania:

Nie wiem, czy to dobrze widać na zdjęciu, ale jeden motek był jaśniejszy i zielonkawy, a drugi ciemniejszy i bardziej pomarańczowo – brązowy.  Żeby nie było widać różnicy kolorów na sweterku musiałam robić go jednocześnie dwoma motkami, zmieniając nitkę.

Sweterek powstawał według własnego pomysłu – tworzonego w trakcie dziergania. Jak zwykle tak wymyślałam, żeby było jak najmniej zszywania – więc szwy są tylko  w rękawach  i bokach. A sweterek powstawał od rękawa do rękawa.

Miałam trochę stracha, co mi z tej radosnej twórczości wyjdzie, ale generalnie jestem bardzo zadowolona. Jedyne co bym zmieniła robiąc go drugi raz to powiększyłabym dekolt.

Opis pewnie będzie w najbliższym czasie dostępny. I przy okazji przypominam, że opisy są rozsyłane automatycznie do osób zapisanych na listę adresową. Można się na nią zapisać na głównej stronie bloga 🙂

Miał być cardigan, a jest znowu czapka i szalik

No tak… Obiecywałam, że pokażę dwa sweterki, które zrobiłam przez ostatnie miesiące, ale jakoś nie mogę im zrobić zdjęć.  Więc w zamian, dla urozmaicenia jest znowu czapka i szalik dla dziecka. Wszystkim, którzy nie mają małych dzieci chyba już te moje czapki wychodzą bokiem :). Tym razem wersja mini – dla niemowlaka, czyli uszatka dla mojej Basieńki.

 

Powstała z zapasów sprzed lat – kiedyś zakupionej włóczki merino: różowej i resztek cieniowanej. Specjalnie robiłam ją na mniejszych drutach niż zalecane, żeby czapka była zwięzła i dobrze grzała. Nie wiem jak inne mamy, ale mnie zawsze w kupowanych ślicznych czapkach dla dzieci denerwują odkryte uszy. Jakbyś nie dobierała rozmiaru – przy uszach i tak dziury. Dlatego wolę wydziergać moim dziewczynom czapki sama, może to już jakieś dziwactwo szalonej matki, ale co tam 🙂 W tej czapce Basi w uszy nie nawieje i komentarzy babci nie będzie 🙂

Dopiero wklejając zdjęcia zorientowałam się, że nie specjalnie widać na nich wzór szalika, no ale cóż musi wystarczyć to co jest. Szalik zrobiony jest w warkocze z ażurowymi wstawkami, których właśnie nie widać. Ale jak popełnię opis do tego kompleciku, to wzór będzie 🙂

 

Uszatka oprócz funkcji „grzewczych”, służy również jako podręczny gryzak – troczki super mieszczą się w buzi i super się je oblizuje.

A swoją drogą zauważyłyście, że często ze starannie wybieranych  zabawek, które kupujemy niemowlakom, tak aby były edukacyjne, rozwijające itp. dzieci uwielbiają najbardziej np. metki – takie długie, szeleszczące, a cała reszta interesuje je średnio? 🙂 Dlatego przy trzecim dziecku już nie świruję z kupowaniem zabawek. Basia za to uwielbia wszystkie drewniane łyżki, małe garnuszki z Ikea starszej siostry, takie co można nimi narobić hałasu turlając po podłodze, plastikowe butelki i inne tego rodzaju „edukacyjne” zabawki.

A tu jeszcze kwiatek i pomponik z czapki – uszatki. Kwiatek jest zrobiony na szydełku.

A sweterki zostaną mam nadzieję sfotografowane w najbliższym czasie i pokazane, bo jakoś monotematycznie się ostatnio zrobiło z tymi czapkami. A tu jeszcze jedna zimowa czeka do zaprezentowania 🙂